Czy można zainspirować się księdzem żyjącym w XIX wieku, w dodatku na innym kontynencie? Czy czytanie biografii osoby, która żyła w innym powołaniu ma sens? Czego ta historia może nauczyć, czym zainspirować, co pokazać?
Przeczytałam ostatnio publikację Wydawnictwa W Drodze Duszpasterz. Błogosławiony ksiądz Michael McGivney. Opowieść napisana w dość standardowy jak na biografię sposób, mimo to wciągnęła mnie mocno…
Ksiądz Michael McGivney żył w USA, wśród ludzi pogubionych, ubogich, żyjących w nałogach. W czasach, które dla katolicyzmu były bardzo nieprzychylne, wręcz wrogie. Jak ten młody człowiek się w tym odnalazł?
Poznajemy dzieje błogosławionego księdza w domu rodzinnym, przez perypetie z seminarium (i to nie jednym!), po trudną pracę w zadłużonej finansowo parafii. Nie miał łatwego startu, w kapłaństwie stawiano przed nim wiele trudnych sytuacji i spraw. On jednak nie tylko nie uciekał od problemów, ale wychodził naprzeciw nim – będąc wśród ludzi i dla ludzi.
Bardzo dotknęła mnie opowieść o córce znanego w środowisku protestanta. Mężczyzna nie mógł pogodzić się z tym, że córka została katoliczką – odesłał ją jak najdalej od księdza Michaela, by nie miał na nią wpływu (kobieta miała w kapłanie wielkie duchowe i mentalne wsparcie na swojej drodze wiary). Bohaterki w żaden sposób to nie zniechęciło. Kobieta nagle jednak zachorowała i zmarła. To, w jaki sposób zachował się ksiądz wobec wrogich sobie rodziców było dla mnie dowodem tego, jakim była kapłanem i człowiekiem… Pełnym miłości, otwartości, niosącym pokój.
Zrobił jednak coś jeszcze, co na czasy, w których żył było wielkim sukcesem i ewenementem. Nie będę opowiadać całej otoczki skąd taki pomysł – warto sięgnąć do książki, bo jest mistrzowską i drobiazgową analizą spraw społeczno kulturowych czasów z życia kapłana, który stworzył prężną organizację.
Zrzeszył mężczyzn, by ci zaczęli dbać o siebie nawzajem, o rodziny, troszczyć się o wdowy (które często nie miały środków utrzymania dla siebie i dzieci). Dziś Rycerze Kolumba znani są na całym świecie, a to właśnie dzięki trosce księdza, który zobaczył wielkie potrzeby ludzi wokół siebie…
Mężczyźni z różnych parafii zjednoczyli się w katolickiej wspólnocie, stworzonej po to, by pomóc im w realizacji chrześcijańskich obowiązków i nowoczesnej formy bohaterstwa, jakim była duchowa i finansowa troska o rodziny. Str. 207
Człowiek stanowczy i budzący szacunek w różnych środowiskach. Kapłan bardzo zaangażowany, pobudzający sumienia i przyciągający do kościoła płomiennymi kazaniami. Człowiek obecności i czynu. Tak go zobaczyłam na stronach tej biografii i bardzo cieszę się, że mogłam ją przeczytać i się nią ubogacić.
Jeśli brakuje ci opowieści o ludziach pełnych wiary, którzy potrafili pociągnąć za sobą innych – zachęcam do lektury.
Ubogaci cię postać tego kapłana, a analiza powstania katolicyzmu w USA jest na tak profesjonalnym poziomie, że przy okazji dowiesz się wielu rzeczy, które zazwyczaj są dla nas przestrzenią zupełnie obcą. Ja się zachwyciłam, wciągnęłam lekturę strona za stroną. Polecam nie tylko pasjonatom biografii!
Tytuł Duszpasterz. Błogosławiony ksiądz Michael McGivney
Autorzy Julie M. Fenster, Douglas Brinkley
Liczba stron 280
Wydawnictwo W drodze
https://beta.wdrodze.pl/produkt/duszpasterz-blogoslawiony-ksiadz-michael-mcgivney/